Filip na trasie 30-km rajdu Beskidy Ultra Trail we wrześniu 2019 roku / fot. archiwum rodziny Waleckich

Łamanie stereotypu 21 typu, czyli sportowa pasja Filipa

Czarków
16.01.2020, 18:48

– Filip jest na 21. biegu. Czasami trudno za nim nadążyć – śmieje się Michał Walecki, tata Filipa, 22-letniego mieszkańca Czarkowa, który urodził się z trisomią 21. pary chromosomów, czyli zespołem Downa. Wieloletnia, intensywna rehabilitacja zapoczątkowała jego sportową pasję. Teraz ma szansę zostać reprezentantem Polski na Światowych Igrzyskach Osób z Zespołem Downa w Turcji w marcu 2020 roku. Każdego dnia, poprzez sport, pokonuje własne ograniczenia i pokazuje, że aktywność fizyczna dla osób z zespołem może być sposobem na życie.

Filip, ciężko pracując, przez ostatnie kilka lat przekroczył wiele barier, które miały być dla niego nie do pokonania. Uprawia kilka dyscyplin sportu. Pływa stylem klasycznym, rozpoczął naukę pływania kraulem, biega z psem na orientację (dogtrekking), uprawia bieganie na średnie dystanse - 800 i 1500 m, pokonuje biegi długie oraz górskie. Jeździ konno (w tym roku nauczył się galopować), chodzi po górach i podróżuje. Rok temu był w Szkocji, a ostatnio ze Stowarzyszeniem Razem Łatwiej we Włoszech oraz w Watykanie, gdzie uścisnął dłoń papieża Franciszka. Biega z Aktywną Pszczyną oraz uczestniczy w zajęciach amatorskich grup biegowych Biegam Bo Lubię w Mikołowie oraz STS Biegaton. W prawie wszystkich zawodach rywalizuje z ludźmi zdrowymi, jest też zawodnikiem Olimpiad Specjalnych. Wypracował już taką formę, że kwalifikuje się do grupy osób, które mają tylko dysfunkcję intelektualną, zaś sprawność fizyczną zdrowego człowieka. Na Grand Prix Biegatonu, w biegu „Leśna szarańcza” zdobył kilka lat temu 3. miejsce w swojej kategorii wiekowej, rywalizując z osobami w pełni sprawnymi. Oprócz tego bierze udział w prawie wszystkich biegowych imprezach organizowanych w naszym mieście, m.in. w biegach charytatywnych takich, jak Nocny Bieg po Pszczynie na rzecz Hospicjum św. Ojca Pio, czy Mikołaje-Aniołom, który wspiera Dom Kulejących Aniołów w Piasku.  

Filip na mecie Nocnego Biegu po Pszczynie / fot. A. Grynpeter

Do najważniejszych zawodów, w których wziął udział w minionym roku należy ukończony bieg górski Beskidy Ultra Trail na dystansie 30 km. W listopadzie Filip wywalczył 3 miejsce na dystansie 100 metrów na III Narodowej Pływackiej Gali Halliwick dla osób z niepełnosprawnościami w Krakowie. Również w listopadzie na XXVII Śląskim Mityngu Pływackim Olimpiad Specjalnych w Rybniku zdobył brąz na dystansie 100 metrów, złoto na dystansie 50 metrów oraz brąz w sztafecie.

Sport bardzo przemienił i otworzył chłopaka. Wspiera jego rozwój fizyczny i intelektualny. – Sport jest dla Filipa sposobem na życie. Dzięki niemu wychodzi do ludzi. Chciałam, żeby miał działkę, w której będzie się rozwijał.  To aktywność, która daje sukces, widoczne postępy,  motywację do działania – mówi Małgorzata Baluch-Walecka, mama Filipa.

– Sport to poznawanie nowych ludzi, interakcja, duża ilość bodźców, wyzwania i rywalizacja – to wszystko uspołecznia i wspiera rozwój – dodaje Michał Walecki, tata Filipa.

Filip wywalczył trzecie miejsce na dystansie 100 metrów na III Narodowej Pływackiej Gali Halliwick / fot. archiwum rodziny Waleckich

MOS Zabrze / fot. archiwum rodziny Waleckich

Kierunek: Turcja

W marcu 2020 roku w tureckiej Antalayi odbędą się Światowe Igrzyska Osób z Zespołem Downa (Trisome Games), na których reprezentacja naszego kraju wystąpi po raz pierwszy. To dla  Filipa pierwsze zawody międzynarodowe o takiej randze i na tak wysokim poziomie. Igrzyska poprzedzają kwalifikacje – inaczej, niż na olimpiadach specjalnych, w których każdy startuje według swoich umiejętności. W Turcji przeprowadza się je na podstawie  posiadanego typu zespołu Downa – trisomii zwykłej lub mozaikowatej (w której nie każda komórka posiada niewłaściwy gen – te osoby mają większą sprawność fizyczną). Filip zaliczył minima kwalifikacyjne i znajduje się na liście zawodników! - Na ten moment na 90% jesteśmy poza strefą medalową. Ale mamy jeszcze 70 dni na przygotowania – mówi tata Filipa.

Koszt wyjazdu do Turcji to 15 tys. zł, które już udało się zebrać. Filip otrzymał wsparcie finansowe od anonimowego darczyńcy. Wspomogli również internauci na portalu zrzutka.pl. – Wahaliśmy się, czy jechać, bo koszt jest bardzo wysoki. Zbiórkę zorganizowaliśmy, bo Filip jako osoba pełnoletnia, musi na własną rękę szukać środków na udział w zawodach. Czułam się niekomfortowo, bo przecież jest teraz wiele osób ciężko chorych, które zbierają na leczenie. Ale ktoś mi powiedział, że pozytywne zjawiska też powinny być nagłaśniane. Początkowo zrzutka była stworzona dla naszych znajomych, ale potem zaczęła żyć swoim życiem – mówi mama Filipa.

Wyjazd objęła honorowym patronatem starosta pszczyński Barbara Bandoła. – Zależało nam na nagłośnieniu sportowej działalności syna. Pewnie pobiegnie w koszulce z herbem Pszczyny i będzie promował nasze miasto. Mam wielką nadzieję, że to wszystko uda nam się  przełożyć na długofalowe działania – dodaje mama Filipa.

Przygotowania do igrzysk trwają od listopada. Filip intensywnie trenuje pod okiem rodziców, którzy konsultują się z zawodowymi trenerami. Czasu jest niewiele. – Trenujemy codziennie przez godzinę, głównie na bieżni. Przez pół godziny robimy rozgrzewkę, ćwiczenia zwiększające siłę biegową, przez drugie 30 minut szybkie podbiegi na 100 metrów. Oprócz tego Filip w domu wykonuje ćwiczenia zwiększające siłę nóg. Raz w tygodniu chodzi na siłownię. Jak się załapie, odbywa trening funkcjonalny z trenerem. Chodzi też na basen, jeździ konno. Problemem jest, że trudno znaleźć kogoś, kto podjąłby się z Filipem stałej indywidualnej pracy – mówią państwo Waleccy.

Zajęcia Biegam bo Lubię w Mikołowie

Gen biegacza

Zainteresowanie sportem Filip wyniósł z domu. Jako 12-latek chodził na treningi badmintona w klubie UKS Plesbad Pszczyna pod okiem trenera Damiana Pławeckiego, gdzie amatorsko grał jego tata. Pierwszą olimpiadę specjalną zaliczył w 2011 roku. Wówczas trener powiedział, że to nieoszlifowany diament. I tak, kilka lat później, Filip zaczął szlifować…

Aktywność fizyczna  w rodzinie Waleckich była zawsze – dużo jeździliśmy w góry, nawet jak dzieci były małe - mówi mama Filipa. Filip od 5 roku życia chodził na basen, jak tylko wyszedł z pampersów. Nauka pływania zajęła mu prawie 4 lata. Na początku nie chciał w ogóle się zanurzyć. Zajęło pół roku, żeby się unosił na wodzie.  A potem to już poszło. Filip od maleńkości uczęszczał także na hipoterapię. Od pewnego momentu instruktorka zaczęła wsadzać go w siodło. Teraz potrafi już galopować w terenie. – Zawsze zależało mi na tym, żeby Filip wychodził z domu, był między zdrowymi ludźmi, nawet, jeśli miałoby to być dla niego trudne. Stawiałam mu wysoko poprzeczkę. A on się buntował i mścił za to! Gdy uczył się pływać, krzyczał na cały głos: tonę, tonę, topię się!  Zdarzało nam się usłyszeć od obcych: co pani robi takiemu dziecku! – wspomina Małgorzata Baluch-Walecka.

Teraz rodzina Waleckich tworzy rodzinny sportowy team. Razem walczą o rozwój Filipa i jego otwarcie na świat. – Mamy chyba gen biegacza w rodzinie. Biega Filip, ja, mój brat, mąż i drugi syn – śmieje się mama chłopaka.  Bieganie w rodzinie Waleckich zaczęło się od psów. Kilka lat temu kupili Alaskan Malamuta, by ruszyć się z kanapy. Potem pojawił się drugi pies ze schroniska. Brat Filipa, Kuba, zaczął z nim biegać. Dołączyła do nich reszta domowników. Gdy Waleccy szukali aktywnych form spędzania czasu z czworonogami, trafili na dogtrekkingi – biegi z psami na orientację. Od 2014 roku startują w nich jako rodzinna drużyna.

Polska Liga Dogtrekkingu organizuje Puchar Polski w kilku miastach. To zawody na dystanse 15, 25 i 40 km. Waleccy w 2015 roku zrobili całą edycję, startując w kategorii rodzinnej w Lublińcu, Złotym Stoku, Wisznii Małej, Złotym Potoku, Przesiece i Wiśle. Są też członkami grupy Wild Dogs Team, która organizuje Mistrzostwa Małopolski w Dogtrekkingu. To tam zdobyli w 2016 swoje najwyższe, 5 miejsce w kategorii drużynowej na dystansie 17 km. W 2019 roku wzięli udział w Pucharze Polski w dogtrekkingu w Lublińcu i Niebieskim Dogtrekkingu z okazji Światowego Dnia Autyzmu, gdzie również zdobyli 5 miejsce. W biegach dogtrekkingowych jak dotąd Filip jest jedynym reprezentantem osób niepełnosprawnych.

Wild Dogs Team, fot. archiwum rodziny Waleckich

Dogtrekking w Zabrzu / fot. archiwum rodziny Waleckich

Na mecie - Dogtrekking w Wiśle / fot. archiwum rodziny Waleckich

Mistrzostwa Małopolski w dogtrekkingu organizowane przez Wild Dogs Team

W dogtrekkingu otrzymuje się mapę, nie wolno używać GPSu. Na trasie są punkty, które trzeba zaliczyć. Wygrywa ten, kto przemierzy trasę w jak najkrótszym czasie. Przed startem weterynarz dokonuje kontroli stanu zdrowia psów, dzięki czemu jest pewność, że zdołają ukończyć trasę.  Pies nie może mieć więcej niż 10 lat i musi mieć zgodę weterynarza. Odbywają się też towarzyszące biegi z psami dla dzieci. – Na tych zawodach poznaliśmy mnóstwo pozytywnych ludzi, byliśmy w wielu fajnych miejscach - Górach Złotych, czy Górach Słonnych. Dogtrekking daje mega przeżycia. Na starcie stoi 150 psów i w ogóle się nie gryzą. Ludzie tam są świadomi swoich zwierząt i potrafią się z nimi zachować. Doceniamy zawsze najbardziej okazję do przeżycia przygody – mówi mama Filipa. 

Oswoić biegi górskie

Filip pierwszy raz z dłuższą górską trasą trekkingową miał do czynienia 3 lata temu w ukraińskich Bieszczadach, gdzie zabrała go mama. To właśnie tam robił pierwszy raz w życiu 30-kilometrowe dystanse. Największą trudność sprawiało mu schodzenie w dół. Mając problem z błędnikiem, nie umiał zachować równowagi.  Inni zawodnicy mu pomagali. – Najpierw patrzyli na nas z niedowierzaniem. Kiedy zrobił trasę, wypracował sobie szacunek u współuczestników i zyskał świadomość, że w górach da się wejść wyżej niż na Szyndzielnię - wspomina mama Filipa.

W biegu Beskidy Ultra Trail jako pierwszy wziął udział tata Filipa. To on zainspirował syna – Filip na wiosnę stwierdził, że też chce biegać w górach, czego wcześniej nie cierpiał! W góry zawsze chodził na spacer, ewentualnie na szybki marsz, ale nigdy nie biegał – wspomina tata Filipa i dodaje – jak tylko latem była wolna chwila, jechaliśmy w góry zrobić szybką trasę, chociaż 15 km truchcikiem. Na koniec września Filip ukończył ponad 30-kilometrowy bieg górski. To bardzo trudna trasa. Zmieściliśmy się w limicie czasowym – pokonaliśmy trasę w 7 godzin z hakiem i nie byliśmy ostatni! Było ciężko. W pewnym momencie zapytałem go czy rezygnujemy i wracamy wyciągiem. Popatrzył na mnie jak na głupka i powiedział, że absolutnie! On idzie do końca! No i doczłapaliśmy.

Ilość godzin spędzonych na treningu jest niewyobrażalnie duża. By pokonać BUT, podczas treningów Filip przebiegł łącznie ponad 300 km. 

Filip na trasie Beskidy Ultra Trail 30 / fot. archiwum rodziny Waleckich

Przekuć niepełnosprawność w sukces

Filip wielokrotnie przeszedł samego siebie, zadziwiając tym bliskich i sportowe środowisko. – Gdy wystartuje, liczy się dla niego tylko cel. Jest bardzo uparty i pracowity. Kiedy idziemy na basen, wchodzi do wody, przepływa na raz 2 km i mówi: zrobione, idziemy do domu. Kiedy sobie wymyśli, że coś zrobi, tak jak teraz nakręcił się na wyjazd do Turcji, nic więcej go nie interesuje, tylko przygotowania – mówi tata Filipa.

– Kiedy rodzi się dziecko niepełnosprawne, dla rodziny jest to dramat. Nam udało się ją przekuć w coś pozytywnego. Rehabilitacja ruchowa w 12-13 roku życia niestety się kończy. Dziecko osiąga pewien etap rozwoju fizycznego i, jeżeli funkcjonowanie jest w miarę poprawne, nie ma dysfunkcji ruchowych i zaburzeń, rehabilitacja do codziennego funkcjonowania nie jest już potrzebna. Wtedy trzeba podjąć decyzję:  robimy coś  i się ruszamy, albo nie robimy nic, zamykamy się w domu i tyjemy. Niektórzy tkwią w miejscu, bo nikt im nie podpowiedział, że coś można zrobić – przyznaje mama Filipa.

Ruch jest ważny, bo osoby z trisomią mają skłonność do otyłości, m.in. z powodu zaburzeń jedzenia – bardzo dużego apetytu.  Za otyłością mogą pójść inne choroby. – Mamy takie motto, że jak chcesz jeść, to się musisz ruszać – mówi mama Filipa i dodaje – Na początku Filip nie lubił sportu. Powoli zaczął się przekonywać. Nie miałam wobec niego jakichś wielkich sportowych planów. Po prostu to się działo. Kiedy tak o tym wszystkim myślę, to jestem zdumiona, że doprowadziło nas to w takie miejsce. Ludzie czasami patrzą na nas z lekkim powątpiewaniem. Ale potem syn wszystkich zaskakuje. Ja też miewam wątpliwości, że może to dla niego za dużo. Boimy się kontuzji, przetrenowania. Na szczęście mamy kilku zaprzyjaźnionych trenerów i rehabilitantów, których się radzimy.

Trzeba podkreślić, że nie wszystkie osoby z zespołem są w stanie prowadzić tak aktywny tryb życia.  – Filip ma szczęście, że jest „zdrowym z zespołem Downa”, jak to mówi nasz lekarz. Nie ma dysfunkcji związanych z układem kostnym poza płaskostopiem i typowymi dolegliwościami dla ZD, jak wiotkość mięśni. Te dolegliwości udało się wyrehabilitować w ciągu wielu lat terapii. Filip  nie miał też wady serca często pojawiającej się w ZD. Właśnie zdrowe serce otworzyło mu drzwi do uprawiania sportu. 

Filip z medalami zdobytymi na XXVII Śląskim Mityngu Pływackim Olimpiad Specjalnych w Rybniku / fot. archiwum rodziny Waleckich

Nie samym sportem żyje Filip

Chłopak na co dzień uczęszcza do Zespołu Szkół nr 3 Specjalnych im. Korczaka w Pszczynie, gdzie uczestniczy w zajęciach z gotowania w szkole przysposabiającej do pracy. Filip dobrze odnajduje się w codziennych obowiązkach. 2 lata temu w czasie wakacji pracował w Zakładzie Zieleni Miejskiej w Pszczynie w ramach programu unijnego. Był częścią brygady porządkującej – sprzątał w parku, plewił rabatki. Powiedział później, że to były jego najlepsze wakacje.

Od dziecka ma zamiłowanie do pand – zbiera wszystkie gadżety z pandami, jakie wpadną mu w ręce. Obdarowuje go nimi rodzina. Jego ostatnia zdobycz to latarka-czołówka z pandą. Marzy, by zobaczyć te zwierzęta w rezerwacie w Chinach. Oprócz tego przepada za muzyką filmową, zwłaszcza z Hobbita i Władcy Pierścieni. Jest wielkim fanem Macieja Balcara z Dżemu. Zbiera jego płyty i autografy, chodzi na koncerty i musicale w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Jedną z płyt muzyk wysłał do niego jeszcze przed premierą. Lubi piłkę nożną, gra w FIFĘ. Ostatnio zaczął pasjonować się historią królów Polski i Litwy. Ulubiony król to Kazimierz Wielki, a najcenniejsza lektura w jego biblioteczce to poczet królów Matejki. – Zawsze przed wyjazdem na wakacje jest awantura, że poczet zostaje w domu, bo to waży! – śmieje się mama Filipa.

Razem mają szansę 

Waleccy mają pomysł na stworzenie stowarzyszenia na rzecz popularyzacji sportu u niepełnosprawnej młodzieży i dorosłych. Takiej inicjatywy brakuje w powiecie pszczyńskim i na Śląsku. Niepełnosprawni po ukończeniu 18. roku życia zostają pozostawieni samym sobie. By nie stali w miejscu, rodzina musi sama zorganizować dla nich zajęcia. Nie każdy jednak jest w stanie włożyć w to tyle wysiłku co rodzice Filipa. – Sport osób niepełnosprawnych intelektualnie jest zaniedbany, a dla tych ludzi to mógłby być kawał życia! – mówi tata Filipa. – Znajomi od lat mi powtarzają: załóż jakieś stowarzyszenie, zrób coś. Długo nie wiedziałam co. W końcu wpadłam na pomysł stworzenia czegoś pod kątem sportu. Pszczyna ma fantastyczne zaplecze sportowe. Wystarczy zaangażować osoby, które poprowadziłyby zajęcia – mówi mama Filipa i dodaje – w wielu dużych miastach w Polsce, w Warszawie, czy Krakowie istnieją organizacje, czy fundacje sportowe założone przez rodziców niepełnosprawnych dzieci, takie, jak Parasportowi, czy Sprawni Razem. Jeżeli czegoś nie ma u nas, to trzeba coś zrobić. Chcemy spotkać się z przedstawicielami podobnych organizacji, by dowiedzieć się, co i jak. Zastanowimy się, czy damy radę.

Pierwsi fani

Odkąd ruszyła facebookowa strona „Filip na 21. biegu”, a Pszczyna usłyszała o przygotowaniach do igrzysk w Turcji, Filip staje się coraz bardziej rozpoznawalny w lokalnym środowisku. Fanpage powstał, by inspirować podobne osoby do aktywności fizycznej. Jak można na nim przeczytać, służy „łamaniu stereotypu 21 typu”. – W niedługim czasie strona zyskała kilkaset polubień. Otrzymujemy wiele komentarzy i  wiadomości. I to z całej Polski. Jakaś dziewczyna napisała, że ma 6-letnią siostrę z zespołem, którą zabiera na długie spacery. Zapytała, czy też kiedyś będzie mogła biegać. Nawet się trochę wystraszyliśmy. Początkowo nie wiedziałem co odpowiadać, jak się zachować – wspomina tata Filipa. Filip czyta komentarze na swoim fanpage i często sam na nie odpowiada, a nawet pisze posty, które dyktuje mu ojciec – Czasami napisanie dwóch zdań zajmuje nam z 30 minut – śmieje się Michał Walecki. 

– Nie chciałabym, żeby wciąż postrzegano tych ludzi jako nienadających się do życia w społeczeństwie. W wielu krajach europejskich osoby z ZD to ludzie mający swój obszar w życiu, bo ktoś tę przestrzeń dla nich stworzył. To osoby, które mogą uprawiać sport i pracować. Chcemy łamać takie przeświadczenie, że jak się coś robi, to od razu trzeba być najlepszym i wygrywać. Najważniejsze to postawić sobie cel robienia czegoś – mówi Małgorzata Baluch-Walecka  i dodaje – jestem niezwykle pozytywnie zaskoczona, że jest tak duże zainteresowanie osobą Filipa. Jego aktywność wzbudza bardzo pozytywne emocje. Ludzie mu gratulują.

W katowickim Stowarzyszeniu "Szansa", zrzeszającym rodziny z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi z zespołem, do którego należą również Waleccy, są osoby, które pod wpływem Filipa, zaczęły bardziej aktywnie uprawiać sport: chodzić po górach, częściej jeździć na basen, czy chodzić z kijkami.

Filip, przygotowując się do Trisome Games w Turcji, już marzy o jeździeckiej olimpiadzie specjalnej. Co chwila podsuwa rodzicom kolejne zawody. Ostatnio dostał zaproszenie na Jurajski Festiwal Biegowy w Podlesicach, który odbędzie się we wrześniu. 

Ada Ryłko

T G+ F

Komentarze:

Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie

Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie

d wielu lat w okresie bożonarodzeniowym spotykamy się na Pszczyńskim Jarmarku Świątecznym. Z powodu pandemii w tym roku to tradycyjne wydarzenie nie...
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej

35 lat Muzeum Prasy Śląskiej

uzeum Prasy Śląskiej im. Wojciecha Korfantego w Pszczynie obchodzi 35-lecie istnienia. Z okazji jubileuszu zastępca burmistrza Barbara Sopot-Zembok...
Uhonorowani przez Sybiraków

Uhonorowani przez Sybiraków

Sybiracy w podziękowaniu za wieloletnią współpracę wręczyli odznaki władzom powiatu i pracownicom pszczyńskiego starostwa
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty

Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty

rzyszłoroczne wydatki gminy Pszczyna wyniosą niemal 324 mln zł. Taką decyzję podjęli radni, którzy opowiedzieli się za przyjęciem uchwały...
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska

Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska

15 grudnia Rada Gminy Goczałkowice-Zdrój przyjęła uchwałę w sprawie wystąpienia z apelem do premiera dotyczącym uzdrowiska
Konkurs "Pierwsze zdjęcie na Instagramie"

Konkurs "Pierwsze zdjęcie na Instagramie"

Już wkrótce Gmina Pawłowice będzie miała swój profil na Instagramie. Z tej okazji ogłoszony został konkurs „Pierwsze zdjęcie na Instagramie”