Ludzie gór o pięknie życia
Od spotkania „Rozmowa o miłośnikach gór - małżeństwie: Ewie i Macieju Berbekach” rozpoczęły się Pszczyńskie Spotkania z Przygodą.
5 kwietnia w Pszczyńskim Centrum Kultury uczestnicy imprezy mieli okazję zobaczyć film „Dreamland” o Macieju Berbece, wyreżyserowany przez jego syna, Stanisława, jednego z zaproszonych gości. Na scenie pojawili się także inni, równie niezwykli ludzie, polscy himalaiści i alpiniści jak: Ryszard Gajewski, Aleksander Lwow, Krzysztof Wielicki oraz publicystka i dziennikarka Beata Sabała-Zielińska, autorka książki „Jak wysoko sięga miłość. Życie po Broad Peak”. Spotkanie prowadził Tomasz Cylka, redaktor naczelny Magazynu Turystyki Górskiej „n.p.m”.
- To było dla mnie bardzo mocne przeżycie, które tchnęło mnie do opowiedzenia tej historii - wyznał Stanisław Berbeka. Historii o zdobywcy pięciu ośmiotysięczników, którego tragiczne zaginięcie w górach, w marcu 2013 roku, pamiętają niemal wszyscy. - Z początku to miał być typowy portret sportowca - dodał reżyser. Film stał się jednak bardzo osobistą, a przy tym w pełni profesjonalną produkcją, jak podkreślił prowadzący spotkanie.
Polscy himalaiści opowiadali o swoich doświadczeniach związanych ze wspinaczką w latach 60., kiedy to - jak zaznaczyli - istniała przepaść między ówczesnymi możliwościami technicznymi, a tym, jak teraz wygląda przygotowanie i same wyprawy. Aleksander Lwow przyznał, że gdy z Maciejem Berbeką wchodzili w na Brod Peak, nie mieli praktycznie żadnej wiedzy o tej górze. - Techniki nie było. Tylko jeden radiotelefon - wspominał. Ryszard Gajewski podkreślił, jak ważny jest skład wyprawy, determinacja jej członków, „mocny team”. Na scenie nieraz padły słowa, mówiące o przyjaźni między ludźmi gór. I to, jak można przypuszczać, trudnej przyjaźni.
Tomasz Cylka, jak i sama widownia, nie unikali ważnych, ale i niełatwych pytań. Okoliczności wyprawy z 1988 r. na Broad Peak budziły i dalej budzą spore kontrowersje. Wątpliwości dotyczą faktu, dlaczego kierownik wyprawy, Andrzej Zawada oraz koledzy wpinacze nie poinformowali Macieja Berbeki, że podczas swojego pierwszego podejścia na górę wcale nie zdobył szczytu, a jedynie jej przedni wierzchołek. - Gazety wychodziły wtedy efemerycznie. Nikt o to nie pytał. Nie chcieliśmy iść przez szereg - odpowiedział Aleksander Lwow, ówczesny towarzysz Berbeki z tej wyprawy. Padło pytanie, dlaczego po prostu Lwow nie porozmawiał z kolegą. Ryszard Gajewski nie stronił od żartu. - Byłoby mordobicie. Jakby Lwow wyglądał tu dzisiaj? – jego słowa wywołały śmiech na sali.
I właśnie te pozytywne akcenty, żart, lekkość tworzyły prawdziwą atmosferę spotkania. No bo przecież… oni tacy byli. Ewa i Maciej Berbekowie. Obecna na sali pani Usia, koleżanka Ewy ze szkolnej ławki, ze wzruszeniem przyznała: „Przebywanie z Maćkiem i Ewą łagodziło osobowość”. Krzysztof Wielicki mówił o wielkim dystansie, jaki miał do siebie zmarły już kolega. Aleksander Lwow wspomniał niezwykły humor i żarciki słowne wspinacza. „Czarna dziura - mawiał - zabrakło cebuli, a to czarna dziura”!
Beata Sabała-Zielińska opowiedziała o wyjątkowej postaci, jaką była Ewa Dyakowska- Berbeka, o jej wyrozumiałej miłości. - Ewa miała zaufanie do życia. Albo do Boga, powiedzmy sobie - mówiła. Żona himalaisty swoje dziecięce lata spędziła w Pszczynie. - Trzy lata temu oprowadzała mnie po mieście” - wspomniała dziennikarka. - Bardzo kochała Pszczynę i kochała ludzi, którzy tu mieszkają – dodała.
I właśnie ta międzyludzka miłość była głównym gościem tego wyjątkowego wieczoru. To było spotkanie o pięknie życia.
Małgorzata Brandys