Myśliwy to nie kłusownik
Myśliwy jako oprawca? W żadnym razie. I to starali się dowieść na sesji naukowej myśliwi, pracownicy naukowi i sympatycy łowiectwa.
”Wokół kultury myśliwskiej - tradycje mysliwskie na ziemi pszczyńskiej” to temat, którym, zajęli się prof. Jadwiga Uchyła-Zroski, mgr Janina Dygacz, prof. Helena Synowiec, dr Beata Mytych i dr Ryszard Solik. W ich wystąpieniach myśliwy był bohaterem czasem frywolnych, ale zawsze pogodnych piosenek. A polowanie było raczej pretekstem, żeby zwrócić na siebie uwagę ładnej dziewczyny, gdyby taka akurat przechadzała się po lesie.
A tak całkiem poważnie, wszyscy przyznali, że tego typu sesja była potrzebna, bo ciągle zbyt mała jest świadomość roli myśliwego, mylnie utożsamianego z kłusownikiem. - A przecież łowczy to przede wszystkim poszanowanie praw przyrody, szeroko pojęta ekologia, dokarmianie zwierzyny, wypłacanie szkód łowieckich rolnikom. Myśliwy nie jest intruzem w lesie, ale jego opiekunem – przekonuje Jerzy Hławiczka, prezes koła łowieckiego „Bażant” w Miedźnej.
Myślistwo wiąże się też z bogata kulturą, również muzyczną. Na dowód tego sygnaliści z ”Echa Pszczyny” zagrali kilka sygnałów porozumiewawczych, fanfar i hejnałów. Sesja zorganizowana została przez Biuro Rady pszczyńskiego Starostwa i jak stwierdził przewodniczący RG, Eugeniusz Pająk, który sam jest myśliwym ”od myślistwa do polityki droga niedaleka”.
agw