To była prawdziwa teatralna uczta!

Za nami już ostatni dzień festiwalu Teatralna Maszyna Pszczyna. Niedzielne spektakle przyniosły wiele emocji wszystkim miłośnikom teatru.

W dawnym budynku Gminy Wyznaniowej mogliśmy zobaczyć „Divę” Teatru Rondo ze Słupska. Spektakl opowiadał o śpiewaczce operowej Norze Sedler, która zostaje deportowana do Litzmannstadt Getto. W zupełnie innym nastroju było przedstawienie „Od przodu i od tyłu" Mateusza Nowaka. Prześmiewczy monodram obrazujący sytuację polityczną XVIII-wiecznej Polski, wyśmiewający wady polityków i samego króla. Wczoraj odbyła się również premiera dźwiękowego przewodnika po Pszczynie - „Sąsiedzkiego GPSu”. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.

Najwięcej emocji przyniósł spektakl „Caligula” Teatru Witkacy z Zakopanego w reżyserii Andrzeja Dziuka. Ogromne wrażenie zrobiła aranżacja pomieszczenia. Klimatu dodawała niesamowita muzyka stworzona przez Tomasza Stańkę. Sama historia, która przedstawia tragedie bezwzględnego władcy została przyjęta przez maszynową publiczność owacjami na stojąco.

- Ta edycja na pewno była ciekawsza pod względem teatralnym oraz pod względem przestrzeni. To co się wydarzyło w pralni szpitalnej, czyli stworzenie teatru w miejscu które absolutnie teatrem nie jest, było niesamowite – mówi Jagoda Stuła, koordynatorka wolontariatu podczas festiwalu.

Wczorajsze emocje nie zakończyły się na spektaklu "Caligula". Po występie na środek wyszedł dyrektor festiwalu - Wojciech Jakubiec, który się oświadczył swojej dziewczynie Oli. Redakcja Gazety Pszczyńskiej życzy dużo szczęścia!

az